Dla jednych wakacje marzeń to cisza, szum fal, śpiew ptaków i kawa na tarasie. Dla innych — muzyka na full, głośne rozmowy, śmiech i nocne imprezy do białego rana. Coraz częściej te dwa światy zderzają się na tej samej plaży, w tym samym lesie, domu letnim czy pensjonacie. I to stanowi problem. Dlaczego hałas stał się normą? I czy cisza naprawdę jest dziś luksusem, o który trzeba walczyć? Przeczytaj, zanim pojedziesz na urlop.
Szum morza czy głośnik na plaży — co wybierasz?
Jak wyobrażasz sobie idealny urlop? Możliwe, że tak: śpiew ptaków, delikatny wiatr w koronach drzew. Dzień zaczynasz od kawy na tarasie. Potem czytasz, pływasz, leniuchujesz na plaży, sporo rozmawiasz z bliskimi. Wieczorem spacerujesz, podziwiając zachód słońca. Nic wyszukanego, a bajka!
Niestety w rzeczywistości bywa różnie. Nawet jeśli urlop spędzisz w lesie, nad jeziorem, nad morzem czy w górach, to możliwe, że sceneria Cię zaskoczy. Jak? Zamiast odgłosów natury będzie Ci towarzyszył ryk muzyki z głośnika na plaży, wrzaski rodziców próbujących uciszyć dziko awanturujące się dzieci albo donośne rozmowy prowadzone przez zestaw głośnomówiący o północy na tarasie obok.
Czar pryska, bo zamiast cieszyć się okolicznościami przyrody, urlop spędzisz na poligonie/przy ruchliwej autostradzie/w samym środku awantury domowej — podobne wrażenia gwarantowane.
Dlaczego cisza na wakacjach to luksus?
Świat krzyczy, coraz trudniej o ciszę. Głośną muzykę na posesjach i na plaży, wrzaski w ciągu dnia i podczas nocnych biesiad wielu uznaje za normę wakacyjnego luzu. Zdumiewająca jest ta beztroska pewność, że skoro ja odpoczywam, inni jakoś się dostosują.
Co gorsza, powszechne stało się przyzwolenie na hałas, a brak szacunku do innych zyskało wygodne alibi: przecież wszyscy tak robią. Dlatego właśnie cisza — zwykła, naturalna cisza — staje się dziś prawdziwym luksusem, na który — choć zależy to wyłącznie od naszej kultury i empatii — coraz trudniej sobie pozwolić. Niedługo, by jej doświadczyć, trzeba będzie wyjeżdżać nie do lasu, nie nad jezioro czy w góry, a do prawdziwej dziczy.
Czytaj: Wellness ewilding – powrót do natury. Obozy przetrwania terapią na stres.
Skąd się to bierze? W Polsce wciąż brakuje świadomości, jak bardzo hałas szkodzi — nie tylko zdrowiu fizycznemu (serce, układ nerwowy, sen), ale i psychicznemu.
W rezultacie cisza na wakacjach to luksus, ponieważ sami sobie ją odbieramy: z braku świadomości, kultury osobistej, empatii i wzajemnego szacunku.
Wakacyjna kultura ciszy: jak się zachowywać?
Cisza na wakacjach to wspólna przestrzeń, o którą wszyscy powinniśmy dbać. Niestety zbyt często lekceważymy tę odpowiedzialność, zachowując się tak, jakbyśmy byli jedyni na świecie. Świetnie odpoczywasz? Fajnie! Ale czy nie uprzykrzasz życia innym? A może popełniasz grzechy urlopowicza?
Nie uszczęśliwiaj innych swoją playlistą
Jednym z najpoważniejszych grzechów urlopowiczów jest przekonanie, że plaża czy leśny domek to prywatny klub muzyczny. Masz prawo do słuchania ulubionych rytmów, ale nie oznacza to, że muszą to robić wszyscy w okolicy.
Powszechna — niestety — praktyka włączania radio na full czy zostawiania go na kocu, by pójść popływać, jest niczym innym, jak zmuszaniem innych do udziału w cudzym koncercie. Nawet jeśli jesteś przekonany, że Twoja muzyka jest przyjemna, ktoś obok może woli słuchać szumu fal, śpiewu ptaków albo własnych myśli.
Krzyk na odległość nie wychowuje
Kolejny wakacyjny klasyk: rodzic, który siedząc na kocu, na plaży, krzyczy do dziecka przebywającego w wodzie: nie wypływaj tak daleko (!), nie syp piaskiem, może chcesz chrupki lub czas wracać.
Tymczasem dzieci nie działają na pilota. Nie mają funkcji zdalnego wychowania przez donośne komendy. A wszyscy dookoła nie muszą uczestniczyć w próbach udowodnienia, że tak nie jest.
Tak na marginesie: pamiętajmy, że przykład idzie z góry!
Nie zapominajmy, że dzieci patrzą i się uczą. Czym skorupka za młodu nasiąknie… Jeżeli pokazujemy im, że wakacyjny relaks to piwo w ręce, radio grające na cały regulator i krzyki z tarasu, to trudno oczekiwać, że w przyszłości będą wykazywać większą kulturę osobistą i wrażliwość na potrzeby innych. Wychowujemy nie tylko słowem, ale przede wszystkim własnym przykładem.
W lesie i nad wodą dźwięki się niosą
W mieście dźwięki toną w szumie ulicznym. W lesie czy nad wodą jest odwrotnie: cisza wzmacnia najmniejsze szmery. Dlatego stereotypowe nie krzycz, bo nie jesteś w lesie, zupełnie tu nie pasuje.
Właśnie w takich miejscach jak plaża, jezioro czy las słychać naprawdę wszystko — i być może przeszkadza to jeszcze bardziej. Echo potrafi zwielokrotnić każdy wykrzyczany dialog, komentarz czy śmiech.
Nie imprezujmy głośno do rana
Wieczorne grille, rozmowy, lampka wina — owszem, to część wakacyjnego relaksu.
— W czasie urlopu podróżuję po Europie. Wybieram raczej spokojne miejsca: blisko wody, gór, lasów, z dala od wielkich miast. I wiesz, co mnie zawsze zadziwia? To, jak bardzo tu się szanuje ciszę. Prywatne imprezy kończą się o 22, publiczne maksymalnie o północy. Nikt nie musi tego pilnować — to po prostu norma.
Mieszkałam kiedyś latem w Alpach Słoweńskich, naprzeciwko małej restauracji. Ludzie siedzieli przy stolikach, pili piwo, rozmawiali. Przy pobliskim drzewie, na takim jakby ryneczku, gromadzili się motocykliści: czytali przewodniki i planowali, co będą robić jutro. Było gwarno, ale przyjemnie. A o 22? Nagle cisza. Jakby ktoś wyłączył dźwięk. Tylko świerszcze i szum rzeki. I za każdym razem myślałam sobie: da się. Można się bawić, ale z szacunkiem dla innych. W Polsce to niestety nie do pomyślenia — albo mam pecha.
Warto mieć także na uwadze, że bardzo głośne imprezy na tarasach czy w ogrodzie, a także w lesie, które przeciągają się do rana, zakłócają spokój nie tylko ludziom, ale i zwierzynie. Dzikie ptaki, nietoperze, drobne ssaki są szczególnie wrażliwe na hałas.
Rozmowy na głośniku? Nie!
Moda na prowadzenie telefonicznych konwersacji w trybie głośnomówiącym to zmora nie tylko przestrzeni publicznej (np. pociągów czy autobusów), ale i plaż, pomostów i leśnych tarasów.
O ile rozmowa telefoniczna to coś naturalnego, o tyle publiczna prezentacja przemyśleń, rozterek czy niusów — obydwóch stron dialogu — jest napastliwa, irytująca i zwyczajnie niegrzeczna. Nikogo nie interesują cudze kwestie zawodowe, ploteczki czy rodzinne porachunki.
— W zeszłym roku wynajęliśmy dom na Warmii, na takim niedużym osiedlu nad jeziorem w lesie. Za dnia to była masakra: i na posesji, i na plaży. Normą były głośno grające radia (głośna muzyka? Uwielbiam! Ale wystarczy założyć słuchawki), dzieci wrzeszczące na całe gardło, matki przekrzykujące dzieci i muzykę (no i ojcowie z piwem od rana, z telefonem w ręku, oczywiście w trybie głośnomówiącym).
Jakby tego było mało — no hit! — zdarzało się, że ludzie pływali na SUP-ach z muzyką na full. Wieczorami też nie było wytchnienia, bo młodzi urządzali głośne imprezy do rana. Mega hałaśliwe rozmowy, salwy śmiechu, śpiewanie wulgarnych piosenek — to nie dawało zasnąć albo wyrywało ze snu. To był dramat. Jedziesz do lasu, a lądujesz w lunaparku. Zmarnowany urlop.
Szanuj ciszę! To nie tylko kultura, ale i prawo
Zakłócanie spokoju publicznego to nie kwestia uprzejmości, ale również przepisów. W Polsce obowiązują m.in.:
- 51 §1 Kodeksu wykroczeń: Kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny lub wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.
- Kodeks cywilny art. 144: obowiązek niezakłócania korzystania z nieruchomości sąsiadów (tzw. immisje), obejmujący m.in. hałas.
- Ustawa Prawo ochrony środowiska: nakłada obowiązek ochrony przed hałasem i drganiami.
- W wielu miejscowościach (szczególnie w kurortach) obowiązują również lokalne uchwały dotyczące ciszy nocnej, które mogą dodatkowo zaostrzać te przepisy.
Za uporczywe zakłócanie ciszy można więc zostać ukaranym nie tylko pouczeniem patrolu policji, ale i mandatem, a w skrajnych przypadkach nawet odpowiadać przed sądem. Ale przecież nie o kary tu chodzi.
Udanych wakacji!
Nawet najlepsze prawo nie zastąpi zwykłej empatii. Nie chodzi przecież o to, by z każdej strony straszyć przepisami. Chodzi o kulturę, wzajemny szacunek i myśleniu o sąsiedzie: tym na posesji, ale i na kocu obok.
Idealny urlop? Dla jednych wymarzone wakacje to spokój i cisza, szum fal, śpiew ptaków, kawa pita w ciszy na tarasie. Dla innych — głośna muzyka, śmiech, rozmowy do późnej nocy i zabawa na całego. A kiedy te dwa światy spotkają się w jednym miejscu: na plaży, w lesie, na kempingu czy w pensjonacie?
Wystarczy uruchomić wyobraźnię i pomyśleć o innych z życzliwością oraz szacunkiem. Albo po prostu pomyśleć i dzięki temu tworzyć lepsze miejsce do wypoczynku oraz życia. Udanych wakacji!














Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *